Przejdź do treści

HomoFascynacje

Crazy boy

Danel miał 168 centymetrów wzrostu i był ekstremalnie zadziorny. Nazywali go „Maultki”, co wkurwiało go do białości. To musiało się dla niego źle skończyć.

Odpierdalało mu głównie w szatni. Wystarczyło powiedzieć o nim cokolwiek i zaraz się pluł, zaczepiał i robił jednocześnie podekscytowany, podniecony i agresywny.

Nikt nie kumał, co z tym gnojkiem jest nie tak.

Mówili coś, a jego nadmiernie długi drągas momentalnie napierał, dobijał się przez spodnie, a oswobodzony z niewoli rozporka natychmiast prostował się, twardniał, zaczepiał kolegów i robił jakieś popisy.

Gdy go łapali, dawali plaskacze w pysk na otrzeźwienie, podduszali – ejakulat zalewał mu boksery, dżinsy, białe sneakersy, a on rechotał się jak zjeb.

Ktoś odkrył, że lubi brać kolegom w mordę.

Więc kumple po meczu pewnego razu wystawiali mu baty do obrobienia, a on brał je w usta bez namysłu i refleksji – faszerował się nimi i ich orgazmami, kleił się nimi bez wstydu, morusał ciepłym, dobrze ubitym kisielem kumplowskim, rozkraczony gnojek, ładnie spocony, nagi, wiecznie nakręcony, zaskakująco łapczywy na grube kutasiory.

Brał też w dupę bez oporu i bez gum.

Jakby dumny ze swej niepospolitej dupodajności – wypinał się w szatni, zachęcał uwodzicielskimi ruchami ziomali do konkretnego rżnięcia go bez umiaru i konsekwencji.

I wyzywał ich.

Groził, że jak go nie zerżną, to się zemści i zmieni ich życie w piekło.

Każdy ze spoko kutasem był w nim mile widziany i odczuwany. Daniel rozwierał przed nim swą uroczą pupcię, a gdy był ładowany – ściskał zwieracze i robił rozkoszną ciasnotę w tyłku, miłą dla fiuta szczelność, silne utulenie kutasa aż po nabite jaja.

A potem robił kumplom długie, intymne, dyskretne orgazmy gdzieś tam w środku siebie – wewnątrz jego uroczego, umięśnionego, nagiego i lśniącego ciała.

I choć wkurwiał wszystkich w szatni – jebali go.

Bo mogli.

Szczali w niego spermą jak w pisuar. Gdzieś chłopaki musiały znaleźć ulgę. I jednocześnie chcieli uciszyć gnoja, zatkać mu czymś mordę.

Jak ktoś uwalniał w nim proteiny, to on puszczał mu uwodzicielskie oko i uśmiechał się lubieżnie, ciesząc się, że skacze mu poziom spermy w organizmie.

I wyzywał wszystkich od szmat, kurew i pedałów.

Mimo to każdy wiedział, że chłopak kochał, jak faceci go pompowali, jak się w nim kurczyli i rozszerzali, jak się w nim bili i tarli, walczyli o niego, jak pęcznieli, twardnieli i pokrywali wilgocią i grubo ładowali jeden za drugim lub naraz.

Kochał to pojebane tarło gejowskie, te męskie łaskoty i naciski, przelewania i bulgoty spermowe i długie zmazy nasienne po kumplach, które ulewały się z niego i pieniły zabawnie i kapały na posadzkę.

I do tego żadnych emocji i sentymentów. Miało być ostro i po męsku, a nie jak jakaś ciotka.

W wiwatujących wytryskach kumpli czuł się jak gwiazda na czerwonym dywanie – kutasy tryskały na jego cześć i chwałę, a on pławił się w ich słodkości i cieple.

Opalał się w pełnych pożądania spojrzeniach kumpli.

Z wdzięczności, że tak łatwo się oddawał, wylewali na niego swoje samcze soki, a potem wylizywali go, aż sam dochodził w obłędzie.

Był płodnym i zabawnym skurwysynem, który nie bał się niczego.

Nie było kumplowskiego płynu, którego on by nie spił. Przelewali mu na mordę wszystko, co mieli w jajach, a sukinsyn śmiał im się w pyski i całował ich, czasem wpychając im w usta ich własne nasienie.

Albo spijał, co się dało, spieniał w policzkach i opluwał ich własnym nabiałem, co strasznie go bawiło. A ich wkurwiało jeszcze bardziej, bo niejeden musiał potem z klaty ścierać nasienie kilkunastu kumpli.

Ewidentnie lubił, jak było w nim kilku naraz – jak jebali go bez hamulców i jak go bolało – a najlepiej jak naraz dochodzili, wyzywali go i wyli z rozkoszy.

Prężył się i zaciskał wszystkie otwory, żeby konali od własnej ekstazy i wycisnęli ze swoich jaj wszystko, co się tam gotowało.

Świadomość, że w jednym momencie miał w sobie kilka wytrysków, jarała go do obłędu i robiła z niego mokrą szmatę.

Sperma naoliwiała go od środka, rozgrzewała, przetaczała się w nim – jakby była klejem, który trzyma go w kupie.

Ssał, spijał, połykał i zacieszał ospermionego ryja. Bekało mu się wytryskami, gdy koledzy wylizywali mu stopy ujebane spermą. Śmiał się z tego.

Raz prawie utopili sukinsyna w nasieniu – zrobił się czerwony na ryju, gdy szczękę rozsadzały mu trzy konkretne tryskające fiuty, które zaglądały mu głęboko i bez empatii. Lały jak strażackie szlauchy i fajnie się bawiły. Gówniarz wytrzymał, przełknął i oblizywał. A potem mówił, że nie zrobiło to na nim żadnego wrażenia i że nadal jest głodny.

Nic nie było w stanie ugasić jego chuci. Zmienić jego napastliwego charakteru. Nawet błyszczące pęki tryskających kutasów w jego dupie i ustach. Nawet stado kumpli, którzy lali go i jebali na zmianę, byle tylko w nim dojść i go uciszyć.

Aż zjawiłem się ja.

Wyciągnąłem swojego 24-centymetrowego, ekstremalnie hardego, zwalistego zaganiacza, a Daniel zamilkł.

Spoważniał. Padł na kolana. I zrobił to, co powinien i co robiły setki chłopaków przed nim. Przystąpił do ssania.

Poczuł w ustach, z jaką męską potęgą się mierzy.

Z tak królewskim chujem jeszcze gnój nie obcował. Nawet dla tak ekstremalnie doświadczonej szmaty jak on był to kontakt z obcą cywilizacją. Z czymś, co wydawało mu się fizjologicznie niemożliwe.

Piękny był kontrast między wstrząsającym ogromem mojej masywnej pały a jego chłopięcą twarzyczką.

Lałem go swoim spoconym, twardym drągiem, aż puścił farbę z ryja. Padł pod naporem siły wielokrotnie większej niż on.

A potem zniszczyłem go swoim wielokrotnie i bez litości. Jebałem skurwysyna długo, głęboko i szybko. Aż do ostatecznej, bezwarunkowej kapitulacji analnej.

Dochodził mimowolnie wiele razy, aż w końcu błagał, bym dał mu spokój.

A ja jebałem go nadal – chcąc rozpierdolić ostatecznie jego pokurwione ego. Z sykiem zatopiłem w spermie jego ciało i jego nadmierną wesołkowatość, jego gówniacką pychę, wkurwiającą zadziorność.

I udało się.

Po wszystkim zmienił się. Stał się spokojnym, ugładzonym, zamkniętym w sobie chłopaczkiem. Przeprosił za wszystko i stulił mordę. W końcu.

Sprowadziłem kurwia do parteru – aż nabrał respektu.

Skomentuj:

Subskrybuj
Powiadom o
guest
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najwięcej głosów
Opinie w linii
Zobacz wszystkie komentarze
Anthony
Anthony
2 lata temu

Slodkie. Zwalilem do tego

Jack
Jack
1 rok temu

Chciałbym zobaczyć te akcje:-)

4
0
Chętnie poznam Twoje przemyślenia, skomentuj.x
Przegląd prywatności

Ta strona korzysta z ciasteczek, aby zapewnić Ci najlepszą możliwą obsługę. Informacje o ciasteczkach są przechowywane w przeglądarce i wykonują funkcje takie jak rozpoznawanie Cię po powrocie na naszą stronę internetową i pomaganie naszemu zespołowi w zrozumieniu, które sekcje witryny są dla Ciebie najbardziej interesujące i przydatne.