11 min. Magiczna, wrześniowa przygoda. Doskonałe roprawiczenie.

ok. 12 minut | ciepłe, romantyczne, sensualne
Yuri był cholernie przystojnym, wysokim i konkretnie zbudowanym Ukraińcem. Miał coś koło trzydziestki. Pracował u nas w biurze od paru miesięcy jako konserwator i ochroniarz. Często przychodził, wymieniał żarówki, coś podłączał, remontował. I – jak to ochroniarz – zostawał po godzinach.
Zawsze był sympatyczny, zagadywał do wszystkich i szybko uczył się polskiego.
Pewnego razu musiałem zostać w pracy po godzinach, żeby uporządkować papiery, bo na drugi dzień miała być kontrola. To był styczeń, więc szybko zrobiło się ciemno. Krzątałem się po pustych biurach i zbierałem teczki.
Wbrew pozorom lubiłem takie samotne wieczory. W biurze, gdzie zawsze za dnia panuje zgiełk rozmów i telefonów, teraz panowała cisza i ciemność. Był spokój. Czułem, że odżywałem w tej atmosferze.
Wtedy zobaczyłem, że na końcu jednej sali, w rogu, świeci się światło. Domyślałem się, że musiał to być któryś z ochroniarzy, więc pomyślałem, że podejdę i przywitam się, żeby nikt nie nabrał podejrzeń, kto się tu kręci i w jakim celu.
W kanciapie siedział Yuri. Miał nogi założone na biurko, na którym stała puszka piwa. Siedział tak, że mnie nie widział. Oglądał coś na komórce i… trzymał rękę na kroczu. Masował się.
Cofnąłem się o parę kroków, by udawać, że nie złapałem go na niezręcznej sytuacji i zapukałem w otwarte drzwi.
Yuri szybko zerwał się na równe nogi i spojrzał na mnie z przerażeniem:
– Proszę, nie mów nikomu! – prosił i szybko zaczął chować puszkę z piwem.
Próbowałem go uspokoić, ale nadal był poruszony.
– Mam dużo stresu, czasem muszę się zrelaksować – tłumaczył. – Mam całą rodzinę na utrzymaniu. Mam szóstkę dzieci, proszę, nie mów nikomu, bo stracę pracę – był cały rozdygotany.
Podszedłem, wziąłem puszkę i zrobiłem łyka:
– Następnym razem kupię ci jakieś lepsze – uśmiechnąłem się i chyba w końcu do niego dotarło, że nikomu nie powiem, bo się wyluzował.
Usiedliśmy.
– Przed tobą cała noc jeszcze? – spytałem.
Kiwnął głową.
– Przede mną chyba też – odparłem. – Te dokumenty nigdy się nie skończą.
Zamyśliliśmy się na moment.
– Szóstka dzieci mówisz? – zacząłem. – Dobrze, że ja nie mam rodziny na utrzymaniu – pocieszyłem się.
– Nie? – spytał Yuri. – Nie trafiłeś na tę właściwą?
– Nie… Nie jestem chyba aż tak… jurny jak ty, Yuri – uśmiechnąłem się, a on też.
– Oj tak, Ukraińcy są bardzo płodni – odparł. – Mają największe spusty w Europie.
Zatkało mnie.
– Serio? – zdziwiłem się.
– Tak, były kiedyś badania – dodał z dumą i otworzył kolejną puszkę. – Walimy wiadrem spermy. Musi być z tego dużo dzieci – śmiał się.
– Phi – prychnąłem. – Też tak czasem mam. A rodziny nie mam z innego powodu – odparłem. – Po prostu jestem gejem.
Yuri zdziwił się, ale tylko przez ułamek sekundy, a potem się uśmiechnął.
– No tak, faceta trudniej się zapładnia – zażartował.
– No tak, rzadziej zachodzimy w ciążę – skwitowałem i zrobiliśmy łyk piwa. Dał mi swoją puszkę. Wyczułem jego ślinę.
– Choćby nie wiadomo, ile spermy w faceta wpompować, to dzieci nie będzie – ciągnął dalej i widać było, że sprawia mu to radość.
Taką troszkę zbyt dużą radość.
Wzrokiem zacząłem szukać kolejnej puszki, bo w tej od niego prawie nic już nie było.
Yuri wyczytał moje intencje i wyciągnął z szafki jeszcze dwie puszki. Opróżnialiśmy je w zaskakująco szybkim tempie. A żaden z nas od dawna nic nie jadł, więc uderzenie alkoholem przyszło dość szybko.
– Przecież… masz żonę – powiedziałem.
– Tak, ale… to się mówi chyba, że jestem bi – dodał i napił się piwa.
Szumiało nam już w głowach. Jakieś milion ekscytujących scenariuszy przemknęło mi przez myśl w ciągu ułamka sekundy.
– Mówiłeś, że masz dużo stresów, Yuri.
– Ciągle pracuję, ciężko się zrelaksować – odparł.
– Wiesz… znam parę sposobów, jak ten stres rozładować.
Yuri spojrzał na mnie dość poważnie – lekko skonsternowany.
– Takich… gejowych? – zapytał.
– Jeśli chcesz, to mogą być bardzo… gejowe – odparłem, popiłem piwem dla odwagi i zaszedłem go od tyłu. Zacząłem masować mu kark. Nie protestował. Wręcz przeciwnie – poddał się temu z zaskakującą łatwością.
– Mam chyba nowego kumpla – powiedział. – Miły to sposób. Ale…
– Ale…?
– Mało gejowy – uśmiechnął się i zamknął oczy, pogrążając się w przyjemności.
– Wiesz, to dopiero początek – dodałem.
Obserwowałem jego piękne, ogromne ciało i opinający je uniform. Naprężyło się, a potem rozluźniło.
– Mogę ci zaufać? – spytał nagle prawie szeptem.
– Yuri, między kolegami zawsze jest pełne zaufanie, co nie? – szepnąłem mu na ucho.
– Ale naprawdę mogę? – upewniał się.
– W życiu bym nie wyjawił sekretów tak fajnego faceta – powiedziałem. – Wszystko, co się zdarzy, będzie naszą słodką tajemnicą po grób.
Wyraźnie mu ulżyło.
– Bo ja nigdy nic z facetem… – mówił wyraźnie podniecony. – Jak to jest?
– Jest bardzo pięknie Yuri. Nikt tak nie rozumie faceta jak drugi facet.
Westchnął i uśmiechnął się. Zamknął oczy. Wsadził sobie rękę w spodnie.
– Masz tam coś dużego – dodałem. – Tak wielkie pały nie lubią ścisku.
– To prawda – sapał. – Boli. Już prawie się tam nie mieści. Zaraz rozerwie mi spodnie.
– Więc na co czekasz? Przed kumplem się wstydzisz?
– Mogę? – spytał jakby z niedowierzaniem. – Nie będzie ci to przeszkadzało?
– Odbiło ci. Każdy czasem przecież musi sobie zrobić dobrze.
Jeszcze przez moment się wahał, ale w końcu rozpiął rozporek. Bydle ujrzało światło dzienne. Cud natury, z którego lał się czysty słód. Objął go swoją masywną dłonią i zaczął sobie robić dobrze. Walił konia powoli i namiętnie, rozkoszując się moim masażem.
– O tak… pięknie – pochwaliłem. – Odpręż się, Yuri. Zasługujesz na to.
– Dla takich widoków będę twoim bardzo dobrym kolegą.
Yuri śmiechnął pod nosem:
– Podobam ci się?
– Jesteś pięknym facetem – powiedziałem.
Walił dalej. Sapał i stękał:
– A co ci się we mnie podoba?
– Masz piękną, męską twarz – szeptałem mu na ucho. – Boskie ciało. Po prostu boskie. Jesteś bardzo miły i zaradny. Ze świecą szukać takiego jak ty.
– I coś jeszcze?
– I do tego masz pięknego, ukraińskiego zaganiacza. Takich samców nie ma tu w Polsce. Wiem coś o tym.
Zrobił się czerwony.
– Gorąco ci – zauważyłem. – Nie krępuj się. Rozepnij kamizelkę.
Uczynił to bez zawahania. Jakby czekał tylko na to, by pokazać mi swoje ciało.
Miał ogromną, lekko owłosioną klatę, która właśnie pokrywała się milionami kropelek potu.
– Podoba ci się?
– Bardzo, bardzo… bardzo – mówiłem mu na ucho. – Po prostu cudo.
Uśmiechał się. Naprężał umięśnienie. Walenie takiego chuja to musiał być spory wysiłek.
– Dobrze mieć takich kolegów – powiedział i nagle pozostawił swoją pałę w spokoju. Sterczała już samodzielnie, wznosząc się ponad bajeczny krajobraz jego cudownej klaty.
Dłonią, którą przed chwilą zaciskał na swoim gnacie, pogładził mnie po dłoni i spojrzał mi wymownie w oczy. Wręcz błagalnie. I jednocześnie rozchylił swoje masywne nogi, jakby dając jasny znak, bym się nim zajął.
Obszedłem go. Klęknąłem. I zanurkowałem głową między jego uda i zacząłem lizać mu jego bycze, napięte jaja. Jego tęgi fiut stał mi dumnie przed oczami. Rósł aż do nieba – jak wieżowiec. Pachniał prawdziwym, zdrowym samcem. Objąłem tego dzika. Był twardy jak skała. I tak gruby, że ledwo moja dłoń wystarczyła. Zacząłem go mocno walić, jednocześnie wciąż liżąc mu wora.
– To tym fiutem zmachałeś całą rodzinkę? – spytałem.
Yuri uśmiechnął się, ale nic nie odparł.
– Musi być cholernie płodny, co?
– Chcesz się przekonać? – spytał.
To było tak seksowne, że zrobiło mi się słabo.
Lizałem tę koleżeńską pałę i wspinałem się po niej pocałunkami, aż dotarłem na szczyt i wziąłem wielką jak jabłko głowicę do siebie. Ledwo mieściła mi się w ustach. Była ciepła, gładka i naprężona. Szalałem po niej swoim szorstkim językiem. Otoczyłem ją szczelnie wargami i jebałem się nią w mordę. Tętniła podnieceniem i chętnie wydzielała słonawy śluz, który rozpuszczał mi się w ustach i spływał do gardła.
Yuri jęczał z rozkoszy. Patrzył na mnie, uśmiechał się ciepło, po czym odpływał.
– Co ty ze mną robisz, chłopaku… – wysapał i poddał się ekstazie. – To najmilsza rzecz od faceta, jaką dostałem.
Gładziłem go dłonią po brzuchu i klacie:
– Odpręż się, Yuri. Zrelaksuj się. Korzystaj – i ssałem dalej.
Nie mogłem uwierzyć, że mam w dłoni i w ustach tak piękną, kolosalną pałę. Co chwilę wyciągałem ją z siebie i oglądałem ją, kiwając głową na boki z niedowierzaniem. A potem znów ją brałem w gardło, wypchałem ją sobie głęboko, by było jej miło i ciasno.
Yuri doceniał to mocniejszym sapaniem.
– W tobie jest tak dobrze – szeptał. – Jesteś taki ciepły i miły.
– Jestem cały Twój, Yuri. Tak działa kumplostwo – dodałem.
Musiało go to podniecić i to mocno, bo wyczułem po skurczach fiuta, że się wyrywa. Że finał się zbliża. On popatrzył na mnie nieco zmartwiony. Jakby pytał mnie, czy może sobie pozwolić dojść.
– Nie krępuj się, kolego. Wal dalej.
I wtedy zaczął lać mi w pysk grubym strumieniem spermy – jak z fontanny.
Dyszał jak kundel i patrzył, jak dławię się jego nasieniem i jak wylewa mi się ono kącikami ust. Łykałem wszystko, czym wytrysnął, aż mnie zapełnił. Wyjąłem tę pałę, by ją powalić i popatrzeć, jak strzela. Kolejne pasma śmietany osiadały mu na klacie.
– Pięknie Yuri, to jest niesamowite – pochwaliłem, po czym wróciłem do lizania jego jaj. Czułem, jak kurczą mi się w ustach, jak pulsują i produkują kolejne uderzenia nabiału. Ściekało mu na boki, kapało na podłogę.
Miał nieprzyzwoicie długi orgazm.
– Przepraszam – powiedział. – Ale dawno się nie bawiłem i…
– I stąd tyle mleka – dokończyłem. – Nie przejmuj się. Wal wszystkim, co masz.
I walił. Zalał siebie i mnie. Skleił nas swoim nektarem. Aż padł.
Cały parował swoją spermą i nią ociekał.
– Co za ulga. To było wspaniałe – dodał. – Dziękuję kumplu.
– Nie ma za co – odpowiedziałem, wycierając w rękaw nabiał, który zwisał mi z brody. – Od czego są kumple.
Nie umiał ukryć, jak bardzo mu się to spodobało. A potem nagle zmartwił się:
– A ty…? – wyciągnął rękę w kierunku mojego rozporka, ale zatrzymałem ją w połowie.
– Spokojnie – odłożyłem jego masywną dłoń na jego udo i poklepałem go po ramieniu. – Przyjdzie na to czas. To jest twój wieczór relaksu.
Wiedziałem, że to, co dziś zobaczyłem, będę miał przed oczami do końca życia przy każdym waleniu konia. Jeszcze nigdy tak seksowny super samiec nie oddał mi się w tak piękny sposób.
Zlizałem nasienie z jego cudnej klaty. Był zaskoczony. Powiedziałem, że jeśli kiedykolwiek jeszcze będzie potrzebował się zrelaksować, to wie, gdzie mnie znaleźć.
***
Następnego dnia przywitał mnie w biurze dyskretnym uśmiechem, który równie dyskretnie odwzajemniłem.
Nagle moja komórka dała znak.
„Dziś wieczorem piwko?”
***
Na kolejnym spotkaniu Yuri był już znacznie bardziej wyluzowany i śmiały. Usiedliśmy w jego kanciapie, otworzyliśmy puszki piwa, po czym niemal od razu złapał się za krocze.
– Dziś też bym się zrelaksował, a ty?
Zaśmiałem się:
– Oj tak, też miałem stresujący dzień – odpowiedziałem.
Zaczął się rozbierać. Zdjął kamizelkę i spodnie. Usiadł przede mną w samych bokserkach. Zrobił to już bez skrępowania, bo wiedział, że w moich oczach jest dosłownie męskim cudem.
Wziąłem jego masywną nogę, położyłem ją na swoim brzuchu, zdjąłem skarpetkę ze stopy i zacząłem ją masować. Była cudowna, pachnąca, zadbana.
– Dziś od tej strony – powiedział. – Jeszcze nie próbowaliśmy.
Swoją stopę natomiast położyłem mu delikatnie na łonie i zacząłem mu przez bokserki masować kutasa. Szybko urósł i wyszedł nogawką. Lał się z niego zdrowy śluz.
– Przepraszam – zaśmiał się i zaczerwienił.
– Nie ma za co. Zdrowa reakcja zdrowego faceta.
On zdjął moją skarpetkę i wsadził sobie moją nogę przez nogawkę do bokserek. Poczułem pod bosą stopą jego ciepłego, twardego kutasa i napęczniałe, wielkie jaja.
– Cukierki są od tego, żeby je lizać.
Rozebrałem go i wylizałem go od stóp do głów. Wszędzie. Wylizałem jego uszy, szyję, klatę i bicepsy. Wyssałem jego wielkie suty. Jego sześciopak. Wylizałem jego pachy i kark. Jego słodką, mięsistą pupę. Wylizałem dokładnie jego cudowny otwór. A na końcu jaja i pałę.
Poznałem smak i zapach prawdziwego samca.
– To piękne – powiedział.
Spytałem, co takiego.
– Że nie mam już przed tobą żadnych tajemnic. Znasz dosłownie każdy centymetr mojego ciała. Przed nikim nigdy tak się nie obnażyłem – mówił błogo, lśniąc się cały od mojej śliny. – Może chciałbyś na mnie usiąść? Jak na tronie… Oprzeć się o moją klatę.
Wiedziałem, że to nie będzie łatwe. Ale podjąłem wyzwanie.
Stanąłem nad nim okrakiem, pupą do jego twarzy. Kucnąłem, a on nachylił się i poszedł w ślinę z moim otworem. Wylizał go, sowicie nawilżając śliną. Zadbał, bym był dobrze przygotowany do penetracji.
A potem powoli nasadził mnie na swojego potężnego drąga.
Najpierw poczułem mocny opór, ale gdy zwieracze skapitulowały, zaczął wchodzić ładnie i gładko. Wsuwał się we mnie długo i majestatycznie. Aż w końcu nasze jaja spotkały się.
– I jak?
– Cudownie – powiedziałem i oparłem się o jego wielką klatę.
Rozsiadłem się. Byliśmy idealnie dopasowani. Bardzo delikatnie mnie penetrował. Był subtelny i czuły. Obejmował mnie tymi swoimi grubymi ramionami i całował po karku. Wciąż dopytywał, czy na pewno mi dobrze i wygodnie. Jednocześnie chwycił mojego kutasa i zaczął mi walić.
Ścisnąłem nasze jaja, które co chwilę całowały się i pieściły wzajemnie.
– Właśnie w tobie dochodzę – wyszeptał mi na ucho. – Przepraszam…
Strzeliłem sobie konkretnie na klatę. Było mi z nim tak dobrze, że oszalałem.
– Dziękuję Yuri, że zechciałeś być moim kolegą – sapałem.
– To ja dziękuję – ściskał mnie i pieścił.
Gdy wstałem, zaczął wylizywać moją pupę ze swojego nasienia, a potem zapędził się i wylizał mi jaja, a potem mi obciągał, czyszcząc mojego kutasa do czysta. Był w tym wszystkim cudownie delikatny. Aż trudno było uwierzyć, że tak potężny facet jest w stanie okiełznać swoją siłę i stać się tak subtelnym kochankiem.
Stwierdziliśmy, że jesteśmy najlepszymi kumplami na świecie. I że nie umiemy już sobie wyobrazić wyższych rozkoszy.
***
Potem jeszcze wiele razy spotykaliśmy się na… „relaksy”. Poznaliśmy swoje ciała bardzo dokładnie, wzajemnie ucząc się czerpania maksimum rozkoszy. Yuri kochał mnie godzinami, pieprzył, topił w swoim nasieniu, wylizywał i znów pieścił do szaleństwa. Używaliśmy siebie nawzajem na wszystkie możliwe sposoby – aż w końcu nasza fizjologia i dusze nie miały już przed sobą żadnych zagadek.
– Może… – zaczął pewnego razu, gdy po gorącym, długim, analnym seksie złapał mnie czule za rękę – … jesteśmy dla siebie kimś więcej?